Upuściłam mały kawałek papieru i z płaczem poleciałam do pokoju.. zamknęłam się i opadłam na podłogę... Jak on mnie znalazł? Dlaczego? Skąd wie gdzie jestem? Śledzi mnie? Dlaczego nie da mi spokoju? Zrobiłam wszystko co chciał wszystko..
- Carly! Dziecko.. co się dziej.. otwórz drzwi- mama wręcz krzyczała i próbowała otworzyć drzwi.
- Mamo, chcę być sama odejdź- powiedziałam zachrypniętym głosem od płaczu
- Kochanie proszę Cię.. martwię się- słyszałam troskę i ból, który przepełniał jej głos. Nie mogę jej tego robić... przekręciłam zamek i położyłam się na łóżko... usłyszałam ciche kroki.
- Kochanie.. - położyła się obok - Co się stało? - spokojnie szeptała mi do ucha.
- Nic.. mamo po prostu.. nic, mogę zostać w domu? Nie czuję się najlepiej.
- Carly nie możesz znowu tego robić... pamiętasz co się działo dawniej. Nie pozwolę na to. Musisz spotykać się z ludźmi. Nie pozwolę, abyś znowu była w takim stanie. Nie mogę.. - zaczęła płakać. natychmiast ją przytuliłam.
-Dobrze, mamo- powiedziałam ledwo słyszalnym głosem
***
Przez cały dzień w szkole unikałam każdego... chwilkę rozmawiałam z Cher ale nawet to mi nie poprawiło humoru. Teraz siedziałam w ławce z Bieberem... ale nawet to było mi obojętne.. patrzyłam przez okno kiedy nauczyciel mówił... Bóg wie o czym.
- Co ty taka cicha kochanie? - znowu zaczyna. Szkoda że nie mam humoru na jego głupie gierki. Postanowiłam go zignorować.. po chwili zaczął zaczepiać mnie łokciem
- Nie ignoruj mnie- szepnął mi do ucha, przez co przeszły mi ciarki.Tego już za wiele. Kim on do cholery jest?! Ile można wytrzymać?!
- Jaki jest Twój jebany problem Bieber? Huh?- wydarłam się na cały głos, nie wiem skąd we mnie tyle odwagi... nic nie mówił, więc mówiłam dalej- Co ja Ci zrobiłam ? Nie rozumiem, dlaczego każdy ma do mnie problem, staram się z całych sił nikomu nie przeszkadzać.. przepraszam, że kurwa oddycham. Ale nie rozumiem Cię. - Moje policzki zrobiły się mokre.. Emocje wzięły górę..
- Dlaczego?- szepnęłam nadal na niego patrząc. Nauczyciel coś do mnie mówił, ale ja patrzyłam się w jego czekoladowe oczy.. Nie wiem, co myśleć.. wyglądał jakby był smutny? Nie mam już siły muszę odreagować. Wyszłam z klasy. Szłam pustym korytarzem i płakałam. Czuję się źle, bardzo źle i to wszystko moja wina.. Nienawidzę siebie, nienawidzę tego, że jestem- nie chcę tu być.. Jestem beznadziejna.
***
- Nie, proszę zostaw, błagam- krzyczałam, kręciłam się próbowałam uciec.
- Ooo, nie tak szybko kochanie. - szepnął mi do ucha. Składał obleśne pocałunki na mojej szyi a ja.. Ja tylko płakałam, nie miałam siły..
- Proszę- szepnęłam.
Kiedy odsunął się na tyle, abym mogła ruszyć nogami kopnęłam go z całej siły w kroczę, przez co upadł na ziemie. Zaczęłam biec przed siebie.
- Ty mała suko. - usłyszałam Jego krzyk. Po chwili poczułam silne szarpnięcie za włosy, co spowodowało, że upadłam głową uderzając o chodnik.
- Teraz jesteś moja.
***
- NIEEEEE! - obudziłam się zapłakana, oddychałam szybko. Znowu on, znowu jego twarz. Przysunęłam kolana do piersi i zaczęłam płakać. Od tygodnia nie chodzę do szkoły, leżę, płacze i umieram psychicznie.. Wczoraj... zrobiłam to po raz kolejny.. czuję do siebie wstręt, moje nadgarstki przypominają o wszystkim. Jestem sama, bez nikogo.... Dlaczego życie mnie tak nienawidzi?
- Carly nie użalaj się nad sobą- powiedział głos w mojej głowie. Ma racje. Podniosłam się, popatrzyłam na zegarek 5:50...nie mogę do końca życia uciekać przed wszystkimi..
Wstałam i udałam się do łazienki. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie prawie dostałam zawału. Boże jak ja wyglądam? Włosy stoją w każdą możliwą stronę, oczy podpuchnięte, twarz blada, suche usta- to jest koszmar. Szybko wskoczyłam pod prysznic, po 30 minutach wyszłam, ubrałam się w czarne spodnie oraz czarą bluzę. Dziesięć minut później miałam wysuszone włosy, które związałam w niechlujnego koka. Nałożyłam podkład, róż, tusz do rzęs oraz błyszczyk. Wyglądam prawie jak człowiek.
Wzięłam torbę i udałam się na dół. Na stole leżała karteczka od mamy.
"Kochanie musiałam szybko wyjść do pracy, śniadanie masz na stole. Pamiętaj, że Cię kocham i mam nadzieję, że czujesz się lepiej. Mama"
Naleśniki wyrzuciłam do śmieci- nie jestem głodna.
***
Kiedy weszłam do szkoły czułam na sobie wzrok wszystkich. Patrzyli na mnie jak na wariatkę. Ktoś rzuciła się na mnie i uwięził w niedźwiedzim uścisku....Cher..
- Jeju jak ja się o Ciebie martwiłam. Co się stało? Gdzie byłaś? Wyglądasz okropnie.- mówiła na jednym wdechu .
- Noo, dziękuję- Uśmiechnęłam się do niej sztucznie. -Byłam yyy.. chora. Nic mi nie jest. Tęskniłam za tobą.
- Ja też.. Dzisiaj wieczorem mój chłopak robi domówkę. Musisz tam być. Proszęę- Uśmiechnęłam się słodko. W sumie to niezły sposób na odciągnięcie myśli.
- W sumie, to czemu nie?- odpowiedziałam z uśmiechem.
- To genialnie- zapiszczała.
- UMM... hej.. mógłbym zamienić słówko z Carly?- Nie nie nie, proszę. Posłałam Cher znaczące spojrzenie
- No, oczywiście- odpowiedziała
- Pójdę sobie, później Cię znajdę.- No dzięki przyjaciółko.. słyszycie ten sarkazm?
- My chyba nie mamy o czym rozmawiać. Chciałam odejść, ale chwycił mnie za nadgarstek i o nie...
- Ałłłł- zasyczałam głośno. Podniósł rękaw bluzy.. Jego oczy pociemniały..
- CO TO KURWA JEST ?!- wydarł się.
- Justin...
_________________________________________________________________________________
Miłego czytania :)
Dajcie nam znać, że czytacie pisząc komentarze :)
Kontakt:
http://ask.fm/BelieveInYourselfSiD
https://www.facebook.com/dagmara.niedzwiecka.7
https://www.facebook.com/sandra.markiewicz2?fref=ts