poniedziałek, 2 lutego 2015

LIEBSTER AWARD

Zostałyśmy nominowane przez oliwcia11100 na LIEBSTER AWARD
  Odpowiedzi na pytania:
1.Ile jesteście Belieber?
Sandra- Belieber jestem od 2009 roku :)
Daga- nie jestem Belieber ;) Jestem Echelonem :)
2.Twoje największe marzenie?
Sandra- Moim największym marzeniem jest być szczęśliwą.
Daga- Moim największym marzeniem jest bycie szczęśliwą w przyszłości.
3.Co byś chciała zmienić w swoim życiu?
Sandra- Chciałabym zmienić swoją dietę i plan dnia, chciałabym mieć inne nastawienie, ale pracuje nad tym.
Daga- dużo rzeczy ;) (m.in. mój charakter)
4.Ulubiona piosenka?
Sandra- Szczerze nie mam ulubionej :)
Daga- 30 Seconds to Mars- The Kill
5.Ulubiony film?
Sandra- Tu jest podobnie. Nie mam ulubionego. Bardzo lubię filmy, przy których można popłakać.
Daga- obecnie "Zostań, jeśli kochasz"
6.Miejsce gdzie chciałabyś pojechać?
Sandra- Londyn, kocham to miejsce :)
Daga- Grecja
7.Jaką moc byś wybrała?
Sandra- Zniknięcia. Byłabym niewidzialna wtedy, kiedy bym tego chciała ;)
Daga- szczerze, to nie wiem xD 

      Nie nominujemy nikogo ;)

Rozdział IV

Upuściłam mały kawałek papieru i z płaczem poleciałam do pokoju.. zamknęłam się i opadłam na podłogę... Jak on mnie znalazł? Dlaczego? Skąd wie gdzie jestem? Śledzi mnie? Dlaczego nie da mi spokoju? Zrobiłam wszystko co chciał wszystko..
- Carly! Dziecko.. co się dziej.. otwórz drzwi- mama wręcz krzyczała i próbowała otworzyć drzwi.
- Mamo, chcę być sama odejdź- powiedziałam zachrypniętym głosem od płaczu
- Kochanie proszę Cię.. martwię się- słyszałam troskę i ból, który przepełniał jej głos. Nie mogę jej tego robić... przekręciłam zamek i położyłam się na łóżko... usłyszałam ciche kroki.
- Kochanie.. - położyła się obok - Co się stało? - spokojnie szeptała mi do ucha.
- Nic.. mamo po prostu.. nic, mogę zostać w domu? Nie czuję się najlepiej.
- Carly nie możesz znowu tego robić... pamiętasz co się działo dawniej. Nie pozwolę na to. Musisz spotykać się z ludźmi. Nie pozwolę, abyś znowu była w takim stanie. Nie mogę.. - zaczęła płakać. natychmiast ją przytuliłam.
-Dobrze, mamo- powiedziałam ledwo słyszalnym głosem
                                                       ***
Przez cały dzień w szkole unikałam każdego... chwilkę rozmawiałam z Cher ale nawet to mi nie poprawiło humoru. Teraz siedziałam w ławce z Bieberem... ale nawet to było mi obojętne.. patrzyłam przez okno kiedy nauczyciel mówił... Bóg wie o czym.
- Co ty taka cicha kochanie? - znowu zaczyna. Szkoda że nie mam humoru na jego głupie gierki. Postanowiłam go zignorować.. po chwili zaczął zaczepiać mnie łokciem
- Nie ignoruj mnie- szepnął mi do ucha, przez co przeszły mi ciarki.Tego już za wiele. Kim on do cholery jest?! Ile można wytrzymać?!
- Jaki jest Twój jebany problem Bieber? Huh?- wydarłam się na cały głos, nie wiem skąd we mnie tyle odwagi... nic nie mówił, więc mówiłam dalej- Co ja Ci zrobiłam ? Nie rozumiem, dlaczego każdy ma do mnie problem, staram się z całych sił nikomu nie przeszkadzać.. przepraszam, że kurwa oddycham. Ale nie rozumiem Cię. - Moje policzki zrobiły się mokre.. Emocje wzięły górę..
- Dlaczego?- szepnęłam nadal na niego patrząc. Nauczyciel coś do mnie mówił, ale ja patrzyłam się w jego czekoladowe oczy.. Nie wiem, co myśleć.. wyglądał jakby był smutny? Nie mam już siły muszę odreagować. Wyszłam z klasy. Szłam pustym korytarzem i płakałam. Czuję się źle, bardzo źle i to wszystko moja wina.. Nienawidzę siebie, nienawidzę tego, że jestem- nie chcę tu być.. Jestem beznadziejna.
                                                      ***
- Nie, proszę zostaw, błagam- krzyczałam, kręciłam się próbowałam uciec.
- Ooo, nie tak szybko kochanie. - szepnął mi do ucha.  Składał obleśne pocałunki na mojej szyi a ja.. Ja tylko płakałam, nie miałam siły.. 
- Proszę- szepnęłam.
Kiedy odsunął się na tyle, abym mogła ruszyć nogami kopnęłam go z całej siły w kroczę, przez co upadł na ziemie. Zaczęłam biec przed siebie. 
- Ty mała suko. - usłyszałam Jego krzyk. Po chwili poczułam silne szarpnięcie za włosy, co spowodowało, że upadłam głową uderzając o chodnik. 
- Teraz jesteś moja. 
                                                     ***
- NIEEEEE! - obudziłam się zapłakana, oddychałam szybko. Znowu on, znowu jego twarz. Przysunęłam kolana do piersi i zaczęłam płakać. Od tygodnia nie chodzę do szkoły, leżę, płacze i umieram psychicznie.. Wczoraj... zrobiłam to po raz kolejny.. czuję do siebie wstręt, moje nadgarstki przypominają o wszystkim. Jestem sama, bez nikogo.... Dlaczego życie mnie tak nienawidzi?
- Carly nie użalaj się nad sobą- powiedział głos w mojej głowie. Ma racje. Podniosłam się, popatrzyłam na zegarek 5:50...nie mogę do końca życia uciekać przed wszystkimi..
Wstałam i udałam się do łazienki. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie prawie dostałam zawału. Boże jak ja wyglądam? Włosy stoją w każdą możliwą stronę, oczy podpuchnięte, twarz blada, suche usta- to jest koszmar. Szybko wskoczyłam pod prysznic, po 30 minutach wyszłam, ubrałam się w czarne spodnie oraz czarą bluzę. Dziesięć minut później miałam wysuszone włosy, które związałam w niechlujnego koka. Nałożyłam podkład, róż, tusz do rzęs oraz błyszczyk. Wyglądam prawie jak człowiek.
Wzięłam torbę i udałam się na dół. Na stole leżała karteczka od mamy.
"Kochanie musiałam szybko wyjść do pracy, śniadanie masz na stole. Pamiętaj, że Cię kocham i mam nadzieję, że czujesz się lepiej. Mama"
Naleśniki wyrzuciłam do śmieci- nie jestem głodna.
                                                     ***
Kiedy weszłam do szkoły czułam na sobie wzrok wszystkich. Patrzyli na mnie jak na wariatkę. Ktoś rzuciła się na mnie i uwięził w niedźwiedzim uścisku....Cher..
- Jeju jak ja się o Ciebie martwiłam. Co się stało? Gdzie byłaś? Wyglądasz okropnie.- mówiła na jednym wdechu .
- Noo, dziękuję- Uśmiechnęłam się do niej sztucznie. -Byłam yyy.. chora. Nic mi nie jest. Tęskniłam za tobą.
- Ja też.. Dzisiaj wieczorem mój chłopak robi domówkę. Musisz tam być. Proszęę- Uśmiechnęłam się słodko. W sumie to niezły sposób na odciągnięcie myśli.
- W sumie, to czemu nie?- odpowiedziałam z uśmiechem.
- To genialnie- zapiszczała.
- UMM... hej.. mógłbym zamienić słówko z Carly?- Nie nie nie, proszę. Posłałam Cher znaczące spojrzenie
- No, oczywiście- odpowiedziała
- Pójdę sobie, później Cię znajdę.- No dzięki przyjaciółko.. słyszycie ten sarkazm?
- My chyba nie mamy o czym rozmawiać. Chciałam odejść, ale chwycił mnie za nadgarstek i o nie...
- Ałłłł- zasyczałam głośno. Podniósł rękaw bluzy.. Jego oczy pociemniały..
- CO TO KURWA JEST ?!- wydarł się.
- Justin...

_________________________________________________________________________________

Miłego czytania :)
Dajcie nam znać, że czytacie pisząc komentarze :)
Kontakt:
http://ask.fm/BelieveInYourselfSiD
https://www.facebook.com/dagmara.niedzwiecka.7
https://www.facebook.com/sandra.markiewicz2?fref=ts



wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział III

-Nie ignoruj mnie, muszę wrócić do domu.. proszę.- czułam się bezsilna. Moje oczy zaczęły piec. Zaraz się rozpłacze.
-Proszę. - szepcze. 
Ignoruje mnie. Co się ze mną stanie? Nie wytrzymuje już, z moich oczu zaczynają płynąc łzy. Szlocham cicho patrząc przez szybę. Co ja mu zrobiłam? Poczułam jak auto się zatrzymało. Powoli otwieram oczy, nie ma go w samochodzie... szybko otwieram drzwi i biegnę przed siebie.. gdzie ja w ogóle jestem w jakimś magazynie? Ten człowiek jest nienormalny, nagle poczułam szarpnięcie przewróciłam się.. on na mnie. O NIE! Patrzy na mnie ciemnymi ze złości oczami. Jest wściekły. Biorę głęboki oddech.
- Zostaw mnie.- syczę.
- Zamknij się- odpowiada nadal wściekły.
Przysunął do mnie swoją okropną twarz i zaczął mnie całować po szyi.. nagle myślami wróciłam to tamtego dnia.. kiedy ten obrzydliwy mężczyzna leżał na mnie kiedy dotykał mnie... ja prosiłam żeby tego nie robił błagałam.. a on, on nie przestawał.. zabrał coś bardzo ważnego... zabrał moje dziewictwo... zaczęłam szlochać.
-Proszę Justin, zostaw mnie..błagam. - szeptałam nie miałam sił na nic więcej. Jego ciało zesztywniało.. popatrzył mi prosto w oczy...
- Ty chyba mnie myślałaś że Cię zgwałcę prawda ?- spytał z szeroko otwartymi oczami. Z jego twarzy nie idzie nic wyczytać.
-N...nie wiem. - odpowiedziałam przez płacz.
- Kurwa, nigdy bym tego nie zrobił, chciałem po prostu.. uhg.
- Posłuchaj uwierz, że nigdy w życiu nawet o tym nie pomyślałem.- powiedział stanowczo za blisko mojej twarzy, a ja jedynie czego chciałam to, aby ze mnie zszedł.
Kiedy to zrobił zerwałam się na równe nogi zakrywając każdy skrawek mojego ciała. Stałam tam i cała drżałam. Chciałam wrócić do domu i zapomnieć o wszystkim.. On zaczął się podnosić.. podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę.. szybko ją wyszarpnęłam..
- Nie bój się mnie.- burknął.
- Jak mam się nie bać skoro mnie porwałeś, naruszyłeś moją prywatność i do tego zabrałeś tutaj? Gdzie my w ogóle jesteśmy? - powiedziałam głośniej, niż zamierzałam wyrzucając ręce w górę.
Patrzył na mnie chwilę zaskoczony.
- Ja.. Ja nie wiem dlaczego Cię tu zabrałem. - powiedział a w jego oczach było widać szczerość
- Chciałem Ci tylko powiedzieć żebyś nikomu nie mówiła o tym co widziałaś...
- Nie interesuje mnie twoje życie Bieber, nie miałam zamiaru nikomu mówić. Po prostu odwieź mnie do domu. - nie wiem skąd we mnie tyle odwagi.
- Jak sobie chcesz. - wyminął mnie i ruszył w kierunku samochodu.
Bez słowa podążałam za nim, wsiadłam na miejsce pasażera i odwróciłam twarz w stronę okna. Droga niesamowicie się dłużyła..
W końcu zatrzymaliśmy się pod moim domem.
- Dziękuję- mruknęłam i trzasnęłam drzwiami.
Mama siedziała przy blacie w kuchni, a tata w salonie przed laptopem.
- Hej- powiedziałam z przyklejonym uśmiechem.
- Hej skarbie gdzie byłaś?- mama spojrzała na mnie i w jej oczach można było wyczuć zmartwienie
- Płakałaś ?.-Kurwa no to po mnie.
- Nie, może lekko się rozmazałam. - Boże, gorszej wymówki mieć nie mogłam.
- Zagadałam się z Cher, dziewczyną którą poznałam w szkole i jakoś straciłam poczucie czasu.
- Ach.. no dobrze. - uśmiechnęła się promiennie. Nie potrafiłam nie odwzajemnić tego gestu.
- Pójdę do siebie. Jestem wykończona. - wzięłam torbę i ruszyłam na górę.
W końcu w swoim pokoju, w moim małym kąciku. Odłożyłam torbę na swoje miejsce i położyłam się na łóżku. Zaczęłam myśleć o tym co się dzisiaj wydarzyło.. zaczęłam myśleć o Nim, jakby nie patrzeć jest bardzo przystojny, idealna szczękam, duże brązowe oczy, pulchne usta, perfekcyjnie ułożone włosy..nie on nie jest tylko przystojny on jest cholernie seksowny,
- Carly, ogarnij się - odezwał się głos w mojej głowie.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam..
                                                               ***
Obudziłam się spocona i ciężko oddychałam.. popatrzyłam na zegarek: trzecia w nocy..Wzięłam bieliznę i poszłam się odświeżyć. Po piętnastu minutach leżałam w łóżku i znów odpływałam do krainy snów.
                                                               ***
Dziś obudziłam się przed budzikiem. Byłam całkiem wyspana i miałam bardzo dobry humor. Ubrałam spodenki z wysokim stanem i krótki czarny top, który odsłaniał całkiem sporo mojego brzucha.
Wzięłam plecak i zbiegłam na dół. Na stole czekały na mnie omlety z miodem i sok pomarańczowy.
-Hej - przywitałam się z mamą
-Hej, ktoś przysłał dla Ciebie kwiaty, - Pokazała na piękny bukiet
- Ciekawe od kogo? - podbiegłam do niego podekscytowana. Wyciągnęłam mała białą karteczkę przeczytałam krótki liścik, po czym zakręciło mi się w głowie.
 "NIE UCIEKNIESZ PRZED PRZESZŁOŚCIĄ ~C" o nie tylko nie on... do oczy napłynęły mi łzy..
_____________________________________________________________________________


Noo i trzeci rozdział! :)
Jak myślicie kim jest C?
Miłego czytania :)





środa, 21 stycznia 2015

Rozdział II

Ujrzałam mamę. Uf.. Nie miałam już ochoty błąkać się bez celu, w dodatku strasznie bolały mnie nogi. Nie byłam fanką sportu.
- Kochanie co tu robisz? - zapytała mama z niepokojem w głosie.
- Ym, zwiedzam okolice- odpowiedziałam trochę zmieszana, przecież mam 17 lat, a zgubiłam się jak małe dziecko.
- Yhym. Wskakuj do auta- uff jak dobrze, mama zawsze była przy mnie, kiedy jej potrzebowałam.
W trakcie drogi  znów myślałam o chłopaku ze szkoły.. zachowywał się jak dupek, a i tak mnie do niego ciągnęło.. moje przemyślenia przerwał trzask drzwiami. Nawet nie zauważyłam, że dojechaliśmy do domu.
Szybko poszłam do swojego pokoju, kochałam go. Przebrałam się w wygodny dres, usiadłam przy oknie i zaczęłam czytać książkę, lubiłam to, najczęściej były to romanse, wyobrażałam sobie różne miłosne historie z moim udziałem, tak w sumie nigdy jeszcze nie byłam zakochana. Tak mam 17 lat i nigdy się nie całowałam, po prostu nie potrzebowałam bliskości chłopaka. Zawsze byłam sama i to chyba strach nie pozwala mi się otwierać przed ludźmi.
Popatrzyłam za okno i ujrzałam chłopaka całkiem dobrze zbudowanego, kłócił się z jakąś dziewczyna. Szybko przebiegłam przez pokój i zgasiłam światło, aby pozostać niezauważona. Chłopak wyglądał na zdenerwowanego. Nagle odepchnął dziewczynę, przez co straciła równowagę, lecz w porę ją odzyskała. Podeszła do niego i uderzyła go w twarz po czym odeszła...
Postanowiłam zapomnieć o zaistniałej sytuacji i podłączyć telefon, który nadal był rozładowany. Kiedy to zrobiłam telefon zaświecił przez co chłopak spojrzał w tę stronie...i o Boże to piepszony Justin, tak to ten chłopak na którego wpadłam... jedno jest pewne mam przejebane. Szybko ukrywam się i myślałam co mam robić z tego co widziałam jest niebezpieczny... ale przecież nie mógł zobaczyć, że to ja. Odeszłam od okna sięgnęłam po bieliznę i długą koszulkę w której spałam.
Ruszyłam do łazienki. Napełniłam wannę wodą, po czym zaczęłam się relaksować pod wpływem ciepła otaczającego moje ciało.
Po jakimś czasie woda zrobiła się chłodna, więc postanowiłam wyjść. Owinęłam się grubym, białym ręcznikiem i nałożyłam na siebie wcześniej przygotowane rzeczy. Poszłam spać.
                                                                           ***
Beep-beep-beep.
- Ugh- schowałam głowę pod poduszkę. Cholerny budzik. Kto wymyślił takie rzeczy?
- Kochanie wstawaj, jest już 7:45. - wrzasnęła mama, lecz zanim dokończyła ja już stałam a nogach. Zaspałam. . W życiu nie zdążę.
Pospiesznym krokiem podeszłam do ściany i wyciągnęłam jeansowe, jasne spodnie z dziurami i luźny top. Pobiegłam do łazienki, umyłam twarz, wyszczotkowałam zęby, po czym rozczesałam włosy, a na twarz nałożyłam trochę podkładu, oczy podkreśliłam kredką. Ubrałam się, wzięłam torbę i pobiegłam na dół. Bez śniadania ruszyłam do auta mamy, w którym ta już siedziała.
- Już miałam jechać bez Ciebie. Wiesz, że jesteśmy spóźnione? - spytała zdenerwowana.
- Tak, wiem. A teraz jedź już. – burknęłam.
Droga zajęła nam 10 minut
W pośpiechu wyszłam z auta i ruszyłam w stronę wielkich drzwi.
Kiedy znalazłam się w środku podążyłam do klasy, którą z trudem znalazłam. Miałam język angielski ze starszą klasą, nie dość, że nikogo nie znam, to jestem spóźniona. Nienawidzę swojego życia. Lekko zapukałam do klasy, po czym weszłam wszystkie twarze było zwrócone w moją stronę.
- Ym.. przepraszam za spóźnienie panie Clark. – wyjąkałam.
- Oh... ty pewnie jesteś Carly. Co było powodem twojego  spóźnienia? – zapytał pan Clark.
Stojąc pod tablicą, moja twarz stała się czerwona... dlaczego nie mogę po prostu usiąść.
- Zaspałam. Przepraszam to się więcej nie powtórzy. – mruknęłam słabym głosem
- Mam taką nadzieję, znajdź wolne miejsce i usiądź. - pokazał ręką w stronę klasy. Z głową w dole poszłam na sam koniec nie patrząc na osobę, obok której usiadłam. Czułam wzrok na sobie, ale nie miałam odwagi spojrzeć w na osobę koło mnie. Nagle poczułam rękę na swoim kolanie... spięłam się szybko podniosłam głowę. Zobaczyłam piękne brązowe oczy i o nie, one należą do Justina. Kurwa teraz to już serio nienawidzę swojego życia. 

- Yyy... c..co ty robisz ? - pisnęłam przerażonym głosem. 
Ignorował mnie, nadal trzymają rękę na mojej skórze.
- Przestań - warknęłam szeptem, aby nie zwrócić uwagi nauczyciela.
Nadal nic. Położyłam moją rękę na jego i próbowałam ją zabrać, lecz on zacisnął ją sprawiając mi ból...
- Nie ładnie tak podglądać. Radziłbym Ci trzymaj morde na kłódkę jeśli wiesz, co dla Ciebie dobre sąsiadko.- warknął mi prosto do ucha przez co przeszły mi ciarki.
Chwila chwila czy on powiedział sąsiadko o nie... niech mnie ktoś zabije. Poczułam ulgę. kiedy wziął rękę.
-Panie Bieber czy ja panu przeszkadzam- usłyszałam głos pana Clarka...
Chwilę później zadzwonił dzwonek. Ufff... szybko zabrałam swoje rzeczy i uciekłam.
Reszta dnia minęła szybko, ale cały dzień nie widziałam Cher...polubiłam ją i nie mam pojęcia czemu jej nie ma. Wyszłam ze szkoły i zmierzałam wolnym krokiem do domu, kiedy zatrzymało się obok mnie auto.. wysiadł z niego nie kto inny tylko w samej osobie popiepszony Bieber.
- Podwiozę Cię. - złapał mnie za rękę.
- Nie, dziękuję, poradzę sobie.- szarpnęłam rękę, po czym zaczęłam szybko się oddałam. Usłyszałam kroki za sobą.. znów mnie szarpnął tym razem mocniej. Stoję z nim twarzą w twarz.. jest cholernie przystojny.. nagle podnosi mnie i przerzuca sobie przez ramie..
- Co ty kur- zaczęłam krzyczeć.
- Zamknij się- warknął.
Zaczęłam kopać go, lecz nic nie pomagało. Gdzie są ludziem kiedy ich potrzeba? . Posadził mnie na skórzane siedzenie w swoim samochodzie po czym sam wsiadł.
Dlaczego to robisz.?- spytałam przerażona.  Co on teraz zamierza? Zabije mnie? 
____________________________________________________________________

Przepraszamy za tak długą przerwę, ale były strasznie długo problemy techniczne :/
Dajcie nam znać, że czytacie pisząc komentarze :)
Jeśli macie jakieś pytania to piszcie w komentarzach lub:
     https://www.facebook.com/dagmara.niedzwiecka.7
ask- http://ask.fm/BelieveInYourselfSiD

niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział I

Obudziłam się około godziny 11:00, kiedy spojrzałam na okno zobaczyłam ponure niebo i kilka drzew pozbawionych życia, nie miałam ochoty wychodzić z łóżka, wolałabym przeleżeć w nim cały dzień, lecz wiedziałam, że nie jest mi to pisane, ponieważ dzisiaj jest ten dzień… dzień w którym wyprowadzam się do LA. Ja dziewczyna z małego miasta. Szara myszka w Los Angeles. Nie umiałam sobie tego wyobrazić, strasznie się bałam. Wiedziałam, że ten dzień będzie mi się dłużyć…
- Carly, wstałaś już?- usłyszałam znajomy głos, który należał do mojej mamy. 
- Tak mamo, zejdę za parę minut  - krzyknęłam na tyle głośno aby mnie usłyszała.
Leżałam rozmyślając nad tym co mogłoby się wydarzyć, kiedy się wyprowadzę. Może przestano by
 ze mnie szydzić i mi dokuczać. W mojej szkole nie miałam znajomych, nigdy nie byłam lubiana… przez to popadłam w kompleksy. Nienawidziłam siebie, swojego ciała, charakteru, chciałam zniknąć z tego okropnego świata ale wiedziałam, że to by zabiło moją mamę. Po tym jak straciła mojego brata nie mogła dojść do siebie, tylko ja jej zostałam. Wiedziałam, że gdybym pozbawiła się życia zawalił by jej się świat. Tylko ta myśl trzymała mnie przy życiu. Musiałam znaleźć inny sposób którym okazały się żyletki… nienawidziłam się za to co robiłam ale inaczej nie umiałam, chciałam być silna, chciałabym żeby moje życie się zmieniło…
Po paru minutach myślenia nad swoim losem wstałam z łózka, wyciągnęłam czystą bieliznę i poszłam się odświeżyć. Rozebrałam piżamę i weszłam do kabiny. Odkręciłam wodę, 
ciepłe strumyki wody pieściły moje ciało… po 30 minutach zakręciłam wodę a mokre ciało owinęłam ręcznikiem. Kiedy byłam już sucha wysuszyłam włosy i pozostawiłam je w naturalnym stanie. Oczy lekko podkreśliłam kreskami, rzęsy wyczesałam tuszem, na usta nałożyłam bezbarwny błyszczyk, który nadał nieziemski blask moim wargom. Kiedy wyszłam z łazienki ubrałam wcześniej naszykowaną luźną białą bluzkę odkrywającą kawałek mojego brzucha oraz miętowe rurki. Nie ubierałam się najlepiej, ale też nie najgorzej zakładałam to w czym było mi wygodnie, niestety moi rówieśnicy tego nie rozumieli. Dziewczyny z mojej klasy nie wyglądały tak jak ja, one były…plastikowe… tona makijażu i do tego skąpe stroje- to zdecydowanie nie mój styl. 
- Carly!!! Ile można czekać? Nie zdążymy na lotnisko. - krzyknęła mama.
Westchnęłam strasznie się bałam ale wiedziałam, że to musi nastąpić. Wzięłam moje walizki po czym zaczęłam się męczyć, aby ściągnąć je na dół 
- Jestem - powiedziałam z grymasem. 
- W samą porę - powiedział tata. 
- Kochanie uśmiechnij się ! Wiem, że to trudne, ale będzie dobrze zobaczysz. - powiedziała mama przy czym posłała mi szczery uśmiech. 
- Wiem mamo- wymusiłam uśmiech na swojej twarzy. 
Powoli zaczęliśmy wychodzić… Zatrzymałam się koło samochodu i ostatni raz spojrzałam na mój domek, w którym dorastałam. Bardzo będę tęsknić za tym miejscem, w końcu spędziłam tu 17 lat swojego życia. Westchnęłam ostatni raz po czym wsiadłam do auta, po jakiś  15 minutach weszli rodzice 
- Wszystko już spakowane? - spytałam nie patrząc na nich. 
- Tak - powiedziała mama. 
Droga minęła dość szybko, nie pierwszy raz leciałam samolotem wiec nie robiło to na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia… Kiedy wylądowaliśmy udałam się po swoją walizkę. Podążałam 
za rodzicami. Po odebraniu bagażu poszłam do zamówionej wcześniej przez moich rodziców taksówki. Rozglądałam się i podziwiałam piękne widoki zaczęło mi się tu podobać. 
Było tu sto razy więcej ludzi, niż u mnie w miasteczku co mnie trochę przerażało. Musiałam być silna. Zatrzymaliśmy się w całkiem bogatej dzielnicy.. wysiadłam i moim błękitnym oczom ukazał się ogromny biały dom. Byłam pod wrażeniem. 
- Mamoo czy będziemy tu mieszkać? - spytałam nadal w to nie wierząc. Ten dom wyglądał jak z bajki. 
- Tak, córeczko podoba ci się?- spytała mama, po czym sympatycznie się uśmiechnęła, odwzajemniłam uśmiech. 
- Tak, bardzo! - pisnęłam z podekscytowania… szybko weszłam do środka.  Było idealnie. Natychmiast pobiegłam do mojego pokoju, kiedy weszłam moja szczęka opadła do 
Ziemi. Był cały biały, wielkie lustro i okno z podświetlanym sufitem… wiedziałam, że rodzice całkiem sporo zarabiają ale nie sądziłam, że aż tyle. Coraz bardziej mi się tu podobało i od razu zaczęłam się rozpakowywać mimo długiej drogi nie byłam głodna.
Rozpakowywanie wszystkich rzeczy zajęła mi około 2 godzin. Byłam zmęczona więc wyciągnęłam niezbędne mi rzeczy, z którymi udałam się do łazienki rozebrałam jednocześnie odkręcając wodę,  która spokojnie lała się do wanny... dodałam również płynu do kąpieli o zapach dzikiej róży… Wzięłam mojego Iphone'a i włączyłam piosenkę Demi Lovato- „Skycraper”.
Powoli weszłam to wody aby moje ciało mogło się oswoić z dość gorącą wodą. Kiedy zamoczyłam się cała poczułam coś nieziemskiego.. wzięłam szampon do włosów, po wylaniu go na rękę zaczęłam dokładnie wcierać go we włosy, kiedy już spłukałam pianę i poczułam, że woda robi się chłodna postanowiłam wyjść. Ciało wytarłam białym ręcznikiem.. spojrzałam w lusterko i lekko się uśmiechnęłam. Wyglądałam komicznie moje włosy stały we wszystkie możliwe strony… szybko wyciągnęłam suszarkę i szczotkę. Zaczęłam suszyć włosy…
Kiedy wyglądałam już jak człowiek założyłam piżamę i udałam się do łóżka. Nastawiłam budzik na 6:00 rano, ponieważ jutro mój pierwszy dzień w szkole. Nie powiem, bałam się ale nie chciałam o tym myśleć, nie potrzebnie bym się stresowała… zaczęłam wymyślać sobie niemożliwe no spełnienia rzeczy robiłam tak często przed snem. Moje powieki zaczęły robić się ciężkie i odpłynęłam do krainy snów… O godzinie 6:00 zaczął dzwonić mój budzik… przysięgam, że gdyby to nie bym mój telefon dawno leżałby na ziemi… nie miałam ochoty wstawać.. bałam się.. tak każdy ma prawo się bać. Jestem tylko człowiekiem.. przeciągnęłam się po czym szybkim zwinnym ruchem wstałam z łóżka. Udałam się do szafy z ubraniami trochę pogrzebałam było tu ciepło, świeciło słońce więc postanowiłam ubrać „potargane” na dole spodenki jeansowe i luźną koszulkę z czarnym napisem 
„boy”. Zabrałam wybrane ubrania oraz bieliznę i udałam się do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, wytarłam porządnie skórę, włożyłam wcześniej wybrany komplet. Włosy lekko podkręciłam lokówką aby wyszły naturalne fale. Oczy pokreśliłam idealną kreską i rzęsy porządnie wyczesałam maskarą…  nie lubiłam się stroić i zwykle tego nie robiłam, ale to był pierwszy dzień w szkole, chciałam zrobić niezłe wrażenie aby nie przeżywać w tej szkole tego samego co w starej. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i kiedy uznałam że wyglądam mnie więcej jak człowiek wzięłam torbę i zbiegłam po schodach na dół. Na dole była moja mama, która przywitała mnie szczerym uśmiechem.
- Hej słońce. Gotowa do szkoły ? - powiedziałam cały czas się uśmiechając 
- Hej mamuś... ymm myślę, że tak. - powiedziałam z grymasem na twarzy. 
- Kchanie co jest ? - spytała zaniepokojona. 
- Nic mamo, wszystko w porządku. - skłamałam. 
- Mnie tak łatwo nie oszukasz. Mów mi tu zaraz co się dzieje - powiedziała patrząc mi w oczy, kurczę, że też musiała mnie tak dobrze znać. 
- No, bo wiesz.. no.. bo.. ja się po prostu boję - powiedziałam z wyrzutem. 
- Rozumiem, że się boisz, ale dasz radę. - powiedziała po czym mnie przytuliła, również objęłam ją rękami. 
- Dobrze, koniec tych przytulanek, bo zaraz się spóźnimy się ja do pracy, a ty do szkoły. Jedz szybko śniadanie. - powiedziała podsuwając mi tosty pod nos.
Uwielbiałam tosty więc zjadłam je ze smakiem.
Po posiłku poszłam włożyć na nogi moje czarne Vansy. Wzięłam torbę i wyciągnęłam z niej słuchawki, które chwilę po tym włożyłam do uszu.. wsiadłam do auta. Po chwili to samo zrobiła mama, odpaliła silnik i ruszyłyśmy. Droga była przyjemna podziwiałam widoki… do szkoły miałam niedaleko, więc przejażdżka nie trwała długo. 
- Carly, odebrać cię po szkole ? - spytała rodzicielka. 
- Nie mamo, dam sobie radę, nie chcę żeby ludzie myśleli, że mamusia musi mnie przywozić i odwozić do szkoły. - powiedziałam otwierając drzwi. 
- Dobrze, więc powodzenia. Pa, kocham cię. - mama posłała mi szeroki uśmiech. 
- Ja ciebie też, pa. - zamknęłam drzwi i ujrzałam wielki budynek.
Podążając za mapką, którą dostałam, by zorientować się gdzie co jest. Weszłam do środka było mnóstwo ludzi o wiele więcej, niż u mnie w dawnej szkole.. nie wiedziałam gdzie iść… wiedziałam, że to nie będzie najlepszy dzień. 
Patrząc na plan nagle poczułam jak w coś, a raczej jak w kogoś uderzam. Spojrzałam w górę i ujrzałam przystojnego, dobrze zbudowanego chłopaka o czekoladowych oczach.. 
Trochę się wystraszyłam. Po jego wyrazie twarzy zorientowałam się, że był nieźle wkurzony. 
- Kurwa, uważaj jak łazisz. - warknął głosem pełnym jadu. 
- Ja.. ja przepraszam – szepnęłam. 
- Nie jąkaj się tylko zejdź mi z oczu. - ponownie warknął. 
- Przepraszam - powiedziałam i odeszłam… jak tutaj każdy jest taki, to wole wrócić do starej szkoły i być wyśmiewana. Przyzwyczaiłam się. 
Szłam tym razem uważnie, by na nikogo nie wpaść...gdy usłyszałam jakiś głos za mną, trochę się przestraszyłam. 
- Nie przejmuj się on jest taki zawsze - powiedziała nieznajoma. 
- Ale.. o co ci chodzi ? – spytałam. 
- No o Justina chłopaka na którego wpadłaś.- powiedziała.. spojrzałam na jej twarz i zobaczyłam, że jest bardzo ładną naturalną szatynką. Ma duże ciemne oczy, malinowe usta. Była śliczna. I wydawała się być miła 
- Aa… to moja wina powinnam patrzeć pod nogi- powiedziałam nieśmiało. 
- Nie, ty nic złego nie zrobiłaś, on zawsze taki jest.- powiedziała. 
- Najlepiej będę go unikać. - powiedziałam i nieśmiało się do niej uśmiechnęłam. 
- Jestem Chanel dla przyjaciół Cher. - powiedziała i podała mi rękę uśmiechając się od ucha do ucha. 
- Carly - odwzajemniłam gest. 
- Chanel nie wiesz przypadkiem gdzie jest klasa numer 126? 
- Jasne, że wiem masz teraz tam zajęcia? - spytała ucieszona.
- Tak – zachichotałam. 
- Czyli mamy razem, chodź - zaczęła mnie ciągnąć za rękę, ja tylko za nią szłam i się śmiałam. Doszłyśmy do klasy pod którą stała mała grupka ludzi… 
- Hej wszystkim- powiedziała śmiało Cher. 
- Hej - powiedzieli wszyscy równo na co się zaśmiałam, bo wyglądali jakby to ćwiczyli. 
- O to jest Carly, jest tu nowa.  - powiedziała - a to jest Zack, Rey, Katy i Elie- wymieniała imiona pokazując na każdego po kolei. 
- Cześć miło Cię poznać- powiedziała blondynka- czyli Katy. 
- Mnie również. - odpowiedziałam i w tym samym momencie zadzwonił dzwonek, który informował o rozpoczęciu pierwszej lekcji, czyli Historii, którą całkiem lubiłam.
Nie sprawiała mi żadnych problemów… uczyła nas jej pani Qween. Wyglądała na całkiem sympatyczną. Była też moją wychowawczynią… Weszłam do klasy i usiadłam na wolnym 
miejscu.
Lekcja się zaczęła, a ja cały czas myślałam o chłopaku na którego wpadłam… miał na imię Justin…
- Carly, ogarnij się- powiedział jakiś głos w mojej głowie. 
Moje przemyślenia przerwał dzwonek. Świetnie zaczynam nową szkołę, pierwsza lekcja, a ja już nie wiem o czym pani mówiła… Wychodząc z klasy poczułam spojrzenie innych na sobie, trochę się tym krępowałam. Nie lubiłam być w centrum uwagi…
Czas na lunch. Byłam bardzo głodna. Mój brzuch domagał się jedzenia. Wyszłam przed szkołę i 
szłam w kierunku ławki, kiedy ktoś chwycił mnie za rękę podskoczyłam ze strach, odwróciłam cię i zobaczyłam nikogo innego niż.. Cher. 
- Jeju.. Cher wystraszyłaś mnie - powiedziałam z wyrzutem. 
- No przepraszam, ale uciekałaś z klasy i musiałam cię znaleźć. Zjemy razem lunch? - spytała i pokazała swoje białe zęby. 
- Jasne - odwzajemniłam uśmiech. 
Szłyśmy przed siebie w przyjemnej ciszy. Chanel ciągła mnie w stronę grupki ludzi, którą poznałam przed klasą.. były tam też trzy nieznajome mi wcześniej twarze. 
- Cher... nie chcę tam iść- powiedziałam cichym głosem. 
- Oj daj spokój - powiedziała ciągnąc mnie za rękę.. ustąpiłam jej.
Cher podeszła do jakiegoś chłopaka i czule go pocałowała.. 
- Oj zapomniałabym to jest Carly. - powiedziała odrywając się od swojego chłopaka. 
Chłopacy popatrzyli na mnie.. 
- Hej, jestem Chris- ciemnooki brunet podał mi rękę i pokazał swój śliczny uśmiech. 
- Ryan- powiedział drugi brunet. 
- Justin - burknął bardziej do siebie niż do mnie trzeci chłopak. 
- Miło mi was poznać- powiedziałam zupełnie nie przejmując się Justinem. 
- Nie widzieliśmy cię tu wcześniej- powiedział Chris. 
- Wczoraj się tu przeprowadziłam. - odpowiedziałam.
- Aaa i jak ci się tu podoba? - spytał sympatycznie chłopak. 
- Nie jest najgorzej - odpowiedziałam. Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas i zadzwonił dzwonek. Przez resztę lekcji nic ciekawego się nie wydarzyło...
Po lekcjach wracałam sama do domu, droga minęła całkiem szybko… byłam już pod domem, nacisnęłam klamkę, ale bezskutecznie. Drzwi były zamknięte, kluczy też nie było… świetnie.. 
szybko wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do mamy. 
*rozmowa telefoniczna*
- Mamoooo gdzie są klucze.- jęknęłam do telefonu.
- O Jezu ! Córeczko zapomniałam zostawić- odpowiedziała przepraszalnym głosem na co ja przewróciłam oczami.
-...no okej coś wymyśle..-- powiedziałam znudzona. 
- Przepraszam bardzo papa – powiedziała. 
- No okej pa. - rozłączyłam się i myślałam co mam zrobić.
W sumie nie znałam miasta, a teraz jest okazja żeby to się zmieniło szkoda, że nie wiedziałam gdzie iść.. myślałam nad tym co zrobić jeszcze jakieś 10 minut, aż postanowiłam, że pobłądzę trochę, pozwiedzam i później znajdę jakoś drogę do domu.. przynajmniej miałam taką nadzieję.. 
Szłam chodnikiem i podziwiałam śliczne widoki. Po jakim czasie doszłam do jakiegoś parku- piękne drzewa, wielka łąka, jeziorko a przy nim ławka... usiadłam na ławeczce i rozmyślałam nad sobą.. Nie chce już być taka jak kiedyś, nie chcę być wyśmiewana, samotna. Chcę być inna przeprowadzając się tu zaczynam nowe życie i będę z tego korzystać...
Siedziałam tak już z godzinę. Zaczęło się robić zimno... szłam jakąś ulicą, którą jeszcze nie szłam zupełnie nie wiedziałam gdzie jestem... starałam  znaleźć drogę powrotną...ale niestety... zgubiłam się... pięknie jestem w ogromnym mieście.. nie znam drogi do domu, a mój telefon jest rozładowany.. genialnie.
Chodziłam tak i chodziłam.. aż podjechał jakiś samochód, zatrzymał się i opuścił szybę a ja ujrzałam......

______________________________________________________________________ 

Nooo i jest pierwszy rozdział!
Jaramy się, a więc tak mamy parę spraw do Was
1. Co do dodawania rozdziałów... to w jakim czasie będziemy dodawać zależy od was.... tak od was jeżeli będziemy widziały, że czytacie i wgl no to postaramy się jak najszybciej dodawać.
Chciałybyśmy tak 2 razy w tygodniu, co do dni byśmy się umówili :)
2. Komentarze.. bardzo miło by nam było gdybyście zostawiały po sobie ślad :)
3. Pomoglibyście nam jakoś wypromować tego bloga ? xd
4. Kontakt.. więc tak:


później jeszcze aska założymy :)
5. ymmm chyba wszystko miłego czytania <3


sobota, 5 kwietnia 2014

Opis

Hejj <3 a wiec niektóre dziewczyny prosiły żebym założyła bloga wiec jest :) to może trochę o mnie mam na imie Sandra jestem Belieber od prawie 5 lat :) i Kwiatonator od 2 :) interesuję się pisaniem i fotografią mam mnóstwo opowiadań których nigdy nikt nie zobaczy :P a wiec co by tu jeszcze powiedzieć chyba wszystko wiec jeżeli bedą jakieś pytania to piszcie :) mam nadzieje że mnie polubicie KOCHAM WAS <3